Małopolska

Wracają „zakazane uroczystości” tym razem upamiętniające Józefa Kurasia „Ognia”

17 lutego w Waksmundzie odbyły się uroczystości zorganizowane w 77. rocznicę ostatniej walki i śmierci mjr. Józefa Kurasia „Ognia”. W uroczystościach uczestniczyła szeroka reprezentacja NSZZ „Solidarność” łącznie z przedstawicielami Zarządu Regionu Małopolskiego oraz międzyzakładowej Komisji Zakładowej przy Zarządzie Regionu.

Uroczystości te były o tyle nietypowe, że dzień wcześniej minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podjęła decyzję o zaprzestaniu organizacji przez podległy jej Urząd ds. Kombatantów i Osób represjonowanych, wydarzeń upamiętniających Józefa Kurasia „Ognia” oraz Brygady Świętokrzyskiej NSZ.

Dlatego też uroczystości w tym roku zorganizowane zostały przez Fundację Pamięć i Wolność. W ich ramach odprawiono mszę świętą w kościele parafialnym w Waksmundzie, a po niej odbył się Apel Poległych i złożenie wieńców i wiązanek na grobach żołnierzy mjr. Józefa Kurasia „Ognia”. Obchody zakończyły się obiadem w remizie OSP Waksmund.

Znamienne, że informacja mówiąca o decyzji minister Dziemianowicz-Bąk została opublikowane w przeddzień kolejnych uroczystości organizowanych w Waksmundzie od lat.  – Ministerstwo w informacji opublikowanej na jego stronie internetowej stwierdza, że od wielu lat podhalańskie środowiska kombatantów Armii Krajowej, mieszkańcy regionu nowotarskiego, społeczność żydowska i słowacka oraz polscy historycy domagali się zaprzestania kultywowania pamięci o „Ogniu” jako niezłomnym bohaterze, wskazując, że dowodzone przez niego oddziały mają na sumieniu mordy na polskiej i słowackiej ludności cywilnej oraz ocalałych z Holocaustu Żydach.

– Teraz jedynym organizatorem jestem ja i moja fundacja – mówił przed uroczystościami Jan Kuraś, prezes Fundacji „Pamięć i Wolność”.

Józef Kuraś, pseud. „Orzeł”, „Ogień” (ur. 23 października 1915 w Waksmundzie, zm. 22 lutego 1947 w Nowym Targu) był żołnierzem Wojska Polskiego i Armii Krajowej, oficerem Batalionów Chłopskich i Urzędu Bezpieczeństwa, partyzantem na Podhalu w czasie II wojny światowej, pod koniec życia jednym z dowódców oddziałów podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, oskarżanym o zbrodnie na ludności cywilnej.

Tymczasem, jak można dowiedzieć się w Instytucie Pamięci Narodowej, liczba partyzantów „Ognia” przebywających w oddziałach leśnych oscylowała między 500 a 700 osobami. Sieć wywiadu, łączników i informatorów była kilkakrotnie bardziej rozbudowana. W 1946 r. pod dowództwem „Ognia” znalazła się duża część znaczących i najaktywniejszych jednostek partyzanckich z terenu województwa krakowskiego.

Głównym celem akcji likwidacyjnych ze strony oddziałów „Ognia” byli funkcjonariusze UB i NKWD. Nie dotyczyło to jednak milicjantów, których Kuraś uważał za potrzebnych społeczeństwu, by pilnowali porządku i bronili ludność przed pospolitym bandytyzmem. Z racji służby nie byli wrogami, tym bardziej, że wielu z nich mu sprzyjało. Mimo to propaganda PRL zarzucała mu właśnie zabójstwa milicjantów. Tymczasem jego akcje skierowane były przeciwko szczególnie niebezpiecznym funkcjonariuszom, współpracującym z UB i całym posterunkom udzielającym aktywnej pomocy w działaniach sił resortowych przeciw partyzantom. Oddziały „Ognia” walczyły też z oddziałami Słowaków dążącymi do przyłączenia polskich części Spiszu i Orawy do państwa słowackiego.

Fot. Zbigniew Galicki

Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie.